Chcesz zostać mistrzem jazdy?? Nic prostrzego!!

Prowadzenie, składanie w zakręty, jazda w grupie, hamowanie...

Chcesz zostać mistrzem jazdy?? Nic prostrzego!!

Postprzez miki1406 » piątek, 24 lipca 2009, 21:59

Wpadła mi w łapki pewna książka (chyba nawet ją u Nas na forum wykopałem) o tytule "Motocyklista Doskonały" autorstwa David'a L. Hought'a...
Popatrzyłem na obrazki i od razu na myśl przyszło mi powątpiewanie w treść... "phi... pewnie napiszą gdzie jest klakson i nic więcej ciekawego" tak myślałem...

Ale jako, że generalnie lubie czytać, a literatury mówiącej o motocyklach jest jak na lekarstwo mówie sobie "przemęcze i zobacze"... I co wyszło na to, że tak na prawde poza odpychaniem się od aswaltu już od ponad 10 lat nie wiele wiem o profesjonalnej technice jazdy :shock:

No bo co to takiego jest Apeks drogi, czy przeciwskręt pozwalający uniknąć wyjechania na lewy pas?? No nie miałem pojęcia...
Aktualnie z książką rozpocząłem ćwiczenia... i okazuje się, że w zakręty składam się... raz, że pewniej, dwa, pod większym kątem, trzy bezstresowo, cztery, ląduje tam gdzie ja tego chce!!

Nauczyłem się zawracać na raz :mrgreen: ... zawsze 8) zrozumiałem dlaczego trzeba wkręcać moto na zakręcie i co to jest lowside i highside...

Jeśli nie wiesz o czym mówie to znak, że powinieneś zaczerpnąć wiedzy z książki... Jeśli myślisz, że dobrze jeździsz to też znak, że powinieneś zaglądnąć do książki... Jeśli jesteś świerzo po kursie na A/A1 to książka jest obowiązkowym uzupełnieniem...

Generalnie nie powinno być motocyklisty który jej nie przeczytał... Ważne aby nie "łykać" kolejnych zdań jak części lektury szkolnej, ale aby każde zdanie doskonale zrozumieć...

Przeczytałem narazie 100stron i co wieczór czytam dalej... Mocno profesjonalne podejście i mimo, że autor ma już pare lat, książka tyczy się każdego rodzajmu motocykli (moim zdaniem nawet jest mocno nachylona dla Nas... czyli kierowców motocykli szosowo-turystycznych, czy też sportowych)...

Jeśli ktoś czytał niech napisze, czy dowiedział się czegoś ciekawego?? Czy książka dała mu jakąś nową wiedzę... I piszcie czy stosujecie przeciwskręt :mrgreen: Bo ja jestem pod wrażeniem tej techniki
miki1406
 

Postprzez TasmaN » piątek, 24 lipca 2009, 22:14

Zgadzam sie ksiazka IMO bardzo przydatna.
Czytalem raz, teraz mecze ja drugi.

Choc przyznam ze zdarzaja sie przyklady i sugestie ktore mi zupelnie nie podchodza. Nie pamietam teraz dokladnie ale chodzilo cos o obserowowanie drogi przed soba na iles tam sekund w przod (przelozenie na odleglosc). W tym przypadku wydaje mi sie ze to osobista regula i pryzwyczajenie autora. Ja podchodze do tego bardziej 'na wyczucie' i nie skupiam sie na obserwowaniu drogi na iles tam sekund drogi przede mna. Dla mnie dziwne przelozenie. Robie to bardziej na wyczucie i zdrowy rozsadek.

A tak BTW to fakt, przeciwskret mi raz d... uratowal. Pewnie dzieki niemu i nawykowi jaki wyrobilem to uniknalem bycia emblematem na masce osobowki, jadacej z naprzeciwka. Warto cwiczyc, cwiczyc i cwiczyc. Musi wejsc w nawyk. Na pewno nie ma tak ze sie zapamieta i w sytuacji podbramkowej przypomni i wykona. Musi byc to nawyk :)
TasmaN
 

Postprzez miki1406 » piątek, 24 lipca 2009, 22:19

Ale jak pierwszy raz przecztałem że przy skręcie w prawo, prawa manetka do przodu, a przy skręcie w lewo, lewa manetka do przodu, to od razu pomyślałem, że jakiś pajac to tłumaczył, ale jednak nie... testuje to ostatnio i lepsze to efekty przynosi niż ciśnięcie bebechem w glebe... A już na pewno jest bardziej precyzyjne :D
miki1406
 

Postprzez tupek » piątek, 24 lipca 2009, 22:21

Już zasysam z neta :) Warto się dokształcić :D
tupek
 

Postprzez firefox » piątek, 24 lipca 2009, 22:25

TasmaN napisał(a):Zgadzam sie ksiazka IMO bardzo przydatna.
Czytalem raz, teraz mecze ja drugi.

Choc przyznam ze zdarzaja sie przyklady i sugestie ktore mi zupelnie nie podchodza. Nie pamietam teraz dokladnie ale chodzilo cos o obserowowanie drogi przed soba na iles tam sekund w przod (przelozenie na odleglosc). W tym przypadku wydaje mi sie ze to osobista regula i pryzwyczajenie autora. Ja podchodze do tego bardziej 'na wyczucie' i nie skupiam sie na obserwowaniu drogi na iles tam sekund drogi przede mna. Dla mnie dziwne przelozenie. Robie to bardziej na wyczucie i zdrowy rozsadek.

A tak BTW to fakt, przeciwskret mi raz d... uratowal. Pewnie dzieki niemu i nawykowi jaki wyrobilem to uniknalem bycia emblematem na masce osobowki, jadacej z naprzeciwka. Warto cwiczyc, cwiczyc i cwiczyc. Musi wejsc w nawyk. Na pewno nie ma tak ze sie zapamieta i w sytuacji podbramkowej przypomni i wykona. Musi byc to nawyk :)


Tak jak Tasior mowi, trzeba cwiczyc aby pewne manewry weszly w nawyk, gdyz robiac cwiczenie kilka razy prawidlowo, to w sytuacji stresujacej/zagrozenia zrobimy tak jak zawsze czyli zle. Jesli bedzie to nawyk to w kazdej sytuacji zadziala nawyk.

Nie wiem o czym dokladnie mowisz Tasior, ale te kilka sekund to prawda, ktora byla na kursie, ze trzeba myslec i patrzec kilka sekund do przodu, gdyz przetworzenie sytuacji na drodze przez mozg oraz zareagowanie ciala na bodziec mozgu a nastepnie zareagowanie poszczegolnych elementow w motocyklu trwa bodajze 3 sekundy
Chodzi Ci o cos, [you]??
http://sqlszkolenia.pl
Avatar użytkownika
firefox
 
Posty: 2093
Dołączył(a): niedziela, 22 marca 2009, 07:29
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez firefox » piątek, 24 lipca 2009, 22:27

miki1406 napisał(a):Ale jak pierwszy raz przecztałem że przy skręcie w prawo, prawa manetka do przodu, a przy skręcie w lewo, lewa manetka do przodu, to od razu pomyślałem, że jakiś pajac to tłumaczył, ale jednak nie... testuje to ostatnio i lepsze to efekty przynosi niż ciśnięcie bebechem w glebe... A już na pewno jest bardziej precyzyjne :D


Ja do dzis nie potrafie zrozumiec na jakiej zasadzie fizyki sie to opiera, ale dziala i to najwazniejsze :)
Chodzi Ci o cos, [you]??
http://sqlszkolenia.pl
Avatar użytkownika
firefox
 
Posty: 2093
Dołączył(a): niedziela, 22 marca 2009, 07:29
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez TasmaN » piątek, 24 lipca 2009, 22:46

firefox napisał(a):
Nie wiem o czym dokladnie mowisz Tasior, ale te kilka sekund to prawda, ktora byla na kursie, ze trzeba myslec i patrzec kilka sekund do przodu, gdyz przetworzenie sytuacji na drodze przez mozg oraz zareagowanie ciala na bodziec mozgu a nastepnie zareagowanie poszczegolnych elementow w motocyklu trwa bodajze 3 sekundy


Fire ja sie zgadzam, ale w ksiazce bylo to ubrane w dokladna ilosc sekund. Nie wiem, moze jakies statystyczne wyliczenia. Mi chodzi o to ze nie kombinuje w glowie ile sekund do przodu tylko ograniam sytuacje 'na zdrowy rozsadek', w zaleznosci odpredkosci, nasilenia ruchu itp.

Sprawdze pozniej ale wydaje mi sie ze w ksiazce pisalo ze obserwujemy droge na 12 sek. w przod. Stad sie zastanawiam dlaczego 12 a nie np. 15, a moze i 10 by wystarczylo. Dla mnie bez zadnego racjonalnego uzasadnienia. A moze David tak sobie sam wydumal, przyzwyczail sie i tak jezdzi :/ Dlatego tez niektore rzeczy opisane w ksiazce robie i tak po swojemu, oczywscie w oparciu o rozwage i zdorwy rozsadek.
TasmaN
 

Postprzez miki1406 » piątek, 24 lipca 2009, 22:51

Bo chyba zazwyczaj 12 sekund to czas awaryjnego hamowania z jakiejś tam domyślnej prędkości do zera... 1 sekunda czas reakcji, 1 sekunda uruchomienie 100% możliwości hampli, 10 sekund hamowanie zasadnicze... Tak mi się wydaje
miki1406
 

Postprzez pegaz » poniedziałek, 27 lipca 2009, 21:26

Jest to jedna z ciekawszych pozycji na rynku. Na pewno jest to literatura obowiazkowa dla mlodych adeptow motocyklizmu.

Co do wyliczen w sekundach, to sa one przedstawione w okreslonych warunkach. Prosta droga, rowna nawierzchnia, rozgrzane opony, wypoczety motocyklista, brak plecaka ,...

W kazdej sytuacji nalezy oceniac ryzyko (koleiny, deszcz, obciazone moto, zmeczenie po 400 km trasy, upal, ...).

Wowczas te wyliczenia beda wygladaly zupelnie inaczej.
Ostatnio edytowano poniedziałek, 27 lipca 2009, 21:33 przez pegaz, łącznie edytowano 1 raz
pegaz
 

Postprzez Milvith » piątek, 2 października 2009, 10:51

Polecam tą książke nie tylko dla początkujących jest świetna mnóstwo ciekawych i interesujących rzeczy.
Milvith
 
Posty: 13
Dołączył(a): czwartek, 23 lipca 2009, 23:22
Lokalizacja: Świnoujście

Postprzez ZiGi » piątek, 2 października 2009, 11:01

A mi ostatnio w padła w ręce książka tego samego autora czyli David'a L. Hought'a tylko o tytule "Strategie Uliczne", też dużo fajnych rad w niej znalazłem :D 28zł kosztuje z tego co pamiętam.
ZiGi



Wskaźniki do Automapy:
GSX600F GSX650F Hayabusa

Nie dyskutuj z idiotą bo cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.
Avatar użytkownika
ZiGi
 
Posty: 1161
Dołączył(a): niedziela, 22 marca 2009, 17:40
Lokalizacja: Dębe Wielkie

Postprzez firefox » piątek, 2 października 2009, 11:13

ZiGi napisał(a):A mi ostatnio w padła w ręce książka tego samego autora czyli David'a L. Hought'a tylko o tytule "Strategie Uliczne", też dużo fajnych rad w niej znalazłem :D 28zł kosztuje z tego co pamiętam.


skanuj i wrzuc na ftp :)Jak nie masz czasu to daj jakies sekretarce w AXA
Chodzi Ci o cos, [you]??
http://sqlszkolenia.pl
Avatar użytkownika
firefox
 
Posty: 2093
Dołączył(a): niedziela, 22 marca 2009, 07:29
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez TasmaN » piątek, 2 października 2009, 11:22

ZiGi napisał(a):A mi ostatnio w padła w ręce książka tego samego autora czyli David'a L. Hought'a tylko o tytule "Strategie Uliczne", też dużo fajnych rad w niej znalazłem :D 28zł kosztuje z tego co pamiętam.


Fajna :) Ale to MD w telegraficznym skrocie i z obrazkami :)
TasmaN
 

Postprzez miki1406 » piątek, 2 października 2009, 12:09

Moje MD też miało obrazki :idea:
miki1406
 

Postprzez gladki83 » sobota, 13 marca 2010, 09:02

Wczoraj tak sobie przeglądałem forum i natrafiłem właśnie na ten temat. Zaciekawiło mnie.
Najpierw sprawdziłem na necie jak wygląda ta ksiązka - i mówie muszę ją mieć u siebie.
Zakupiłem. Wczoraj przeczytałem pierwszych kilka stron i już wynotowałem sobie 2 ćwiczenia do sprawdzenia.
Myślę, że rzeczywiście może być to bardzo interesująca pozycja, w której każdy (początkujący i zaawansowany) motocyklista znajdzie na pewno coś dla siebie.
Jak przeczytam, to podzielę się opiniami. Póki co polecam.
gladki83
 

Postprzez miki1406 » poniedziałek, 15 marca 2010, 08:33

Gładki polecam ćwiczenie przeciwskrętu... Jak to było "Albercik!!! To działaaaa!!!" :diabel:
miki1406
 

Postprzez gladki83 » poniedziałek, 15 marca 2010, 08:49

no panie, nie tylko przeciwskręt do przecwiczenia. Z każdą stroną więcej notatek i ćwiczeń. Na szczęście sezon coraz bliżej :D
gladki83
 

Postprzez 4lbercik » środa, 17 marca 2010, 14:37

4lbercik
 

Postprzez zolwik » środa, 17 marca 2010, 14:54

Na forumowym ftp też są dostępne i wiele innych ciekawych rzeczy
JA TU TYLKO SPRZĄTAM !!!
Avatar użytkownika
zolwik
 
Posty: 2115
Dołączył(a): niedziela, 22 marca 2009, 10:21
Lokalizacja: Nie daleko Gdyni

Postprzez PozytywnieZakreconyWariat » środa, 17 marca 2010, 19:59

Przeciwskręt dla początkujących - przepis na bezpieczne zapoznanie się ze zjawiskiem

Wbrew opinii laików, motocykl najchętniej jeździ po prostej, wystarczy mu w tym nie przeszkadzać. Geometria przedniego zawieszenia działa w sposób dążący do utrzymania maszyny w pionie. Dzieje się to dzięki ruchom jakie może wykonywać zespół składający się z koła, widelca i kierownicy, na skutek ułożyskowania widelca w główce ramy. Podczas jazdy, kiedy wydaje się nam że jedziemy po prostej, koło przednie po prostej nie jedzie. Ono stale wężykuje, jedzie śladem który złożony jest z długich łuków o wielkich promieniach. Tych ruchów nie widać, są niewielkie i bardzo płynne, ospałe. Mówiąc ,że wydaje się nam że jedziemy prosto, mówimy prawdę - to nam się wydaje. Jeżeli zablokować łożyskowanie widelca w główce ramy, jednoślad przewróci się. Nie utrzyma równowagi.
Motocykl o zużytych, zbyt mocno skręconych, lub nie nasmarowanych łożyskach główki ramy, prowadzi się opornie, wymaga wysiłku, wykazuje tendencje do zataczania się. Nie jest w stanie samodzielnie utrzymać równowagi, gdyż koło przednie nie ma możliwości jechać śladem zapewniającym równowagę maszynie.
Przekonajmy się że motocykl jest w stanie samodzielnie jechać prosto i utrzymywać równowagę. Trzeba puścić kierownicę, lecz przy prędkości zapewniającej stabilne zachowanie maszyny. Potrzebne jest bezpieczne miejsce, z równą i twardą nawierzchnią, o długości co najmniej 100 m. Rozpędzamy się na drugim biegu do prędkości ok. 40 km/h i zrzucamy na luz. Następnie puszczamy kierownicę i staramy się siedzieć luźno, lecz z prostymi plecami, trzymając się dosiadem (kolana przy baku). Czemu na luzie? Żeby nie przeszkadzało nam hamowanie silnikiem. Na luzie maszyna toczy się swobodnie, pozwalając dłużej obserwować swoje zachowanie po puszczeniu kierownicy. Jazda na luzie ma zastosowanie tylko w takich przypadkach jak ten, czyli służąc pomocą w zapoznawaniu się z maszyną.
Co się okazało? Maszyna samodzielnie porusza się po prostej, mimo że nie dotykamy kierownicy. Czyli przekonaliśmy się że nie trzeba przykładać siły do kierownicy, by motocykl jechał prosto. Czy ruchy kierownicy są widoczne? Nie bardzo...

Czas na drugi eksperyment
Co będzie gdy prawą dłonią zaczniemy wywierać nacisk na kierownicę, od siebie w płaszczyźnie poziomej? Czyli, co się stanie, gdy zaczniemy odpychać kierownicę prawą dłonią?
Motocykl skręci w prawo. Im bardziej naciskamy, tym bardziej maszyna pochyla się i zacieśnia zakręt. Nacisk na kierownicę, szczególnie podczas pierwszej próby, ma być lekki, jednostajny, spokojny, lecz konsekwentny. To nie może być bujnięcie, impuls, klepnięcie. Dotykamy dłonią kierownicę i zaczynamy spokojnie lecz konsekwentnie naciskać od siebie. Nie w dół, lecz w poziomie.
W miarę jak maszyna zwalnia, staje się mniej stabilna, co powoduje konieczność chwycenia kierownicy oburącz i rozpędzenia się ponownie. Dla GS500, dolna granica samostabilności wynosi około 20 km/h. W momencie zejścia do tej prędkości, zalecam normalne złapanie kierownicy, zapięcie dwójki i rozpędzenie się do kolejnej próby.
Przejazdy na luzie, odpychając kierownicę wykonujemy na obie strony. Czyli w lewo pcha ręka lewa, w prawo prawa, na zmianę.

Urozmaicamy ćwiczenia
- Slalom, gdzie butelki plastikowe ustawimy co 10 m, pozwoli zaobserwować jak maszyna przechodzi z pochylenia w pochylenie, w momencie zmiany ręki.
- Ten sam slalom, spróbujmy przejechać (także na luzie) całkowicie bez trzymanki, nie dotykając kierownicy. Okaże się że sterowanie motocyklem samym balansem ciała jest mniej efektywne niż stosując przeciwskręt. Znaczenie balansu zmniejsza się wyraźnie wraz ze wzrostem prędkości i masy motocykla.
- Skręty, jazda po łukach oburącz, na zapiętym biegu, z gazem, z jednostajną prędkością. Rozpędzamy się do ok. 40 km/h, jak poprzednio, lecz na trzecim lub nawet czwarty biegu. Trzymamy oburącz kierownicę, normalnie, tak jak na co dzień jeździmy. Staramy się jechać z prędkością jednostajną, czyli pilnujemy gazu, jednak pamiętając by skręt zainicjować przez spokojne lecz zdecydowane wypchnięcie kierownicy wewnętrzną ręką. Zacznijmy w lewo, żeby nacisk na kierownicę wywołać ręką która nie jest zajęta gazem. Pilnujemy jednostajnej prędkości i nacisku lewej ręki na kierownicę (w poziomie). Maszyna składa się w lewo, a my staramy się składać razem z nią. Jeżeli zaczniemy odchylać się na zewnątrz, utrzymując mimo to żądany kurs, to mamy dowód na to że przeciwskręt działa. Bo gdyby nie wywierać nacisku na kierownicę, maszyna pojedzie w stronę pochylenia kierowcy, jak podczas prób slalomu bez dotykania kierownicy.
Czemu teraz jedziemy na trzecim, lub wręcz czwartym biegu (zależnie od maszyny)? Bo na biegu wyższym, maszyna spokojniej zareaguje gdy niechcący poruszymy gazem. Ot wsio.

Wnioski
W miarę powtarzania przejazdów, zwróćmy uwagę na szczegóły zachowania maszyny. W momencie dotknięcia kierownicy, jeszcze jedzie prosto, w pionie. Nacisk powoduje przechylenie się na stronę ręki pchającej. Natychmiast maszyna skręca, posłusznie do nacisku jaki wywieramy. Im mocniej, tym bardziej pochyla się i zacieśnia zakręt. Kierownica jest uległa tylko w pierwszym momencie, gdy naciskiem na nią wytrącamy motocykl z równowagi. W miarę jak zwiększamy nacisk, rośnie opór jaki stawia kierownica. Nie jest to wielka siła, lecz wyczuwalna bez wątpliwości.

Do czego zmierzam?
Otóż wiele osób nie jest w stanie zacieśnić zakrętu, jeżeli zajdzie taka potrzeba w sytuacji podbramkowej (i nie tylko). Wiele osób traci panowanie nad motocyklem (głównie początkujący) jeżeli pasażer w połowie zakrętu podniesie się do pionu. Omijanie awaryjne jest też często niewykonalne, a próby walki z kierownicą kończą się pojechaniem prosto w przeszkodę, opuszczeniem zakrętu, zmianą pasa na przeciwny do zamierzonego, i wszystko to w sytuacjach podbramkowych.

Bo przeciwskręt stosuje każdy z Was, lecz wielu o tym nie wie

Skoro slalom bez trzymanki nie dał się łatwo pokonać, a normalnie nie było problemu, to coś w tym jest... Skoro podczas prób pokonywanych na luzie, rozpędem, motocykl skręcał zgodnie z pchająca ręką, to też coś w tym jest... Uświadomienie, że inicjacja skrętu i kontrola maszyny polega na wytrąceniu jej z równowagi i "droczeniu się" a nią (opór kierownicy), pozwala bezpieczniej poruszać się po drogach, bo wiemy jak wywołać skręcanie motocykla. Wyrobienie nawyku stosowania świadomie przeciwskrętu, spowoduje że w sytuacji podbramkowej walniemy właściwą ręką w kierownicę. Bez myślenia, na które nie będzie czasu.


Źródło: www.kulikowisko.pl

[ Dodano: 17-03-10, 20:03 ]
Redukcja z międzygazem, czyli traktowanie skrzyni biegów zgodnie ze sztuką.

W motocyklach skrzynia biegów nie jest synchronizowana, czyli nie ma w niej elementów wyrównujących prędkość obrotową zazębianych ze sobą elementów - nie ma synchronizatorów. To jest pierwsze stwierdzenie, pomocne przy czytaniu dalszych moich wywodów. Kolejnym stwierdzeniem niech będzie: koła zębate danego biegu (para kół) są ze sobą stale zazębione, czyli nie przesuwają się względem siebie, a jedynie mogą ewentualnie przesuwać się na wałkach, jednak cały czas równolegle. Jak następuje włączenie biegu? Otóż przez zazębienie koła zębatego z wałkiem na którym się ono obraca. Czyli w sytuacji gdy dany bieg nie jest włączony, koła zębate (para kół) tego biegu obracają się na wałkach swobodnie i momentu obrotowego (napędu) nie przenoszą. Co zatem odpowiada za sprzęgnięcie (zazębienie) wspomnianych kół z walkami? Sprzęgła kłowe. Czy są to osobne elementy przesuwane wodzikami, czy integralna część koła zębatego, to już inna sprawa. Dla naszych wywodów nieistotna. Do czego zmierzam? Otóż zazębienie (sprzęgnięcie) dwóch obracających się elementów będzie tym cichsze i łagodniejsze, im mniejsza różnica obrotów między nimi. I odwrotnie, im większa różnica prędkości obrotowej zazębianych elementów (koła zębate, wałki) tym będzie głośniej i brutalniej, co oczywiście nie służy trwałości podzespołu ani komfortowi jazdy. W skrzyni synchronizowanej, np. w samochodzie osobowym, mamy kłopot z głowy, gdyż synchronizatory (pominę ich budowę i zasadę działania), dbają aby zazębiane elementy skrzyni miały możliwie podobną (lub wręcz identyczną) prędkość obrotową. Stąd cicha i miękka zmiana biegów w aucie, zarówno w górę jak i w dół.

Zatem co dzieje się w motocyklu?
W motocyklu często słychać stuk, trzaśnięcie, inne nieprzyjemne dźwięki. Jaki wpływa na kulturę zmiany biegów ma kierowca? Decydujący. Dla łatwiejszego zrozumienia zjawisk zachodzących podczas zmiany biegu, musimy rozpracować zależności między prędkością pojazdu, obrotami silnika, a zapiętym biegiem. Zacznijmy od rozpędzania na pierwszym biegu. Obroty rosną, prędkość także, do pewnego momentu wszystko przebiega właściwie, aż nadejdzie moment gdzie konieczna będzie zmiana biegu na wyższy. Kiedy ten moment nastąpi? Nieistotne, bo zależy on od charakteru pojazdu, oporów jazdy, zamiarów kierowcy. Zmiana biegu na wyższy spowoduje spadek obrotów silnika, w stosunku do obrotów przed zmiana biegu. Czyli wciśnięciu sprzęgła towarzyszy odjęcie gazu, ruch dźwigni biegów, puszczenie sprzęgła z dodaniem gazu. Wszyscy tak robią, chyba... Dlaczego zazwyczaj nie słychać stuku ani trzaśnięcia? Bo odjęcie gazu powoduje spadek obrotów, które i tak mają spaść dla biegu wyższego. Napisałem wcześniej że zazwyczaj nie ma stuku. Bo jeżeli wysprzęglenie trwa zbyt długo, to obroty spadną zbyt nisko, co spowoduje zbyt dużą różnicę w obrotach zazębianych elementów i stuk, trzaśnięcie. Czyli zbyt długie trzymanie sprzęgła jest niewłaściwe. Obroty podczas zmiany biegu w górę nie mogą spaść poniżej wartości wymaganej dla zapinanego wyższego biegu.

Jakie negatywy niesie zbyt długie wysprzęglanie?
- strata w przyspieszeniu, bo maszyna zbyt długo nie jest napędzana,
- stuk, trzaśnięcie, wynikające z udarowych obciążeń zazębianych elementów,
- dyskomfort jadących, jeżeli sprzęgło po zmianie biegów nie zostanie zgrane z gazem, co najczęściej jest przyczyną szarpnięcia kiwającego załogę i motocykl.

Stąd wypowiedzi wielu motocyklistów, którzy ze zdziwieniem i entuzjazmem twierdzili że zmiana bez sprzęgła w górę, wychodzi lepiej, ciszej, bardziej komfortowo niż ze sprzęgłem.

Podsumowując zmianę w górę:
- wysprzęglać krótko,
- odejmować gaz energicznie i równie energicznie dodawać po zmianie, lecz nie nerwowo!
- nie szukać stopą dźwigni zmiany biegów po wysprzęgleniu, stopa powinna wywierać lekki nacisk na dźwignię przed wysprzęgleniem. Czyli stopa najpierw dotyka i lekko naciska dźwignię, wciśnięcie sprzęgła z jednoczesnym odjęciem gazu ma towarzyszyć zwiększeniu nacisku na dźwignię biegów. Czyli tak naprawdę zmiana biegu ma trwać możliwie krótko. Uwaga! - dopiero po puszczeniu sprzęgła przerywamy nacisk na dźwignię biegów.
Czyli stopa zaczyna i stopa kończy
Opanowanie zmiany w górę w ten sposób pozwala na bezproblemową zmianę bez użycia sprzęgła, co jest przydatne w turystyce po zerwaniu linki. Ruszanie z zerwaną linką sprzęgła wygląda następująco: uruchamiamy silnik i odpychamy się nogami, aby nadać maszynie możliwie dużą prędkość (na ile pozwolą nasze nogi lub pomoc drugiej osoby) i po rozpędzeniu włączamy pierwszy bieg na wolnych obrotach. Wsjo.


Teraz czas na właściwy podtemat, czyli redukcja.

Otóż po zmianie biegu w dół, obroty rosną w stosunku do obrotów silnika przed redukcją. Co zatem dzieje się z obrotami silnika przy zmianie w dół? Obroty silnika wzrosną. Ale u większości kierowców słychać stuk, trzaśnięcie, zaś obroty wzrosły u nich nie na skutek dodania gazu, lecz na skutek puszczenia sprzęgła. Czyli tylne koło napędziło silnik. Pomijam szarpnięcie jakie nastąpi podczas szybkiego puszczenia sprzęgła, o tym potem. Dlaczego redukcji towarzyszył stuk? Bo obroty silnika były zbyt niskie w stosunku do prędkości (czyli obrotów tylnego koła). Nasuwa się wniosek, że gdyby obroty wzrosły zawczasu, to może byłoby ciszej. To jak przeprowadzić prawidłową redukcję? Taką gdzie nie będzie nic waliło, stukało ze skrzyni, gdzie nie będzie szarpnięcia mimo, że SPRZĘGŁO BĘDZIE UŻYTE W CZASIE PONIŻEJ SEKUNDY.
Otóż wciśnięciu sprzęgła ma towarzyszyć podniesienie obrotów. Czyli wciskamy sprzęgło z jednoczesnym dodaniem gazu. W momencie gdy obroty rosną, ma nastąpić zmiana biegu. Puszczeniu sprzęgła ma towarzyszyć spadek obrotów. Niby proste, tylko jest jeszcze kilka szczegółów. Otóż nadal obowiązuje zasada że stopa zaczyna i stopa kończy.

Czyli:
- najpierw stopa dotyka dźwignię i wywiera lekki nacisk,
- następnie wciśnięcie sprzęgła z jednoczesnym dodaniem gazu,
- zwiększenie siły nacisku na dźwignię biegów (gdy obroty rosną),
- odjęcie gazu i puszczenie sprzęgła,
- przerwanie nacisku stopy na dźwignię biegów.
Proste? Tak, pod warunkiem że luz na lince gazu jest minimalny. Luz musi być, z uwagi na właściwości cięgien giętkich, jednak jak najmniejszy. Dźwignia biegów ma być przykręcona uczciwie i nie latać na wieloklinie. Kolejny warunek to luźne ręce, swobodna pozycja, wygodne rękawiczki i buty. Spinanie się, usztywnianie ramion i pleców, niewygodny strój, nie ułatwią nauki zmiany biegów, którą wielu traktuje z pogarda. Niesłusznie...
Powiedziałem, że redukcji towarzyszy dodanie gazu, czyli obroty mają wzrosnąć. O ile? Jakie obroty ma osiągnąć silnik? Podnosimy obroty do takich, jakie i tak maja być na zapinanym niższym biegu. Czyli podnosimy obroty o różnicę jaka jest w obrotach między biegami. Przykład: skoro dany motocykl przy 60 km/h na czwarty biegu nasz motocykl ma 3500 rpm, a na trójce przy tej samej prędkości 4000 rpm, to redukując z czwórki na trójkę podnosimy obroty o 500, czyli do 4000. Co będzie, gdy obroty podniesiemy więcej? Maszyna szarpnie w stronę przyspieszania, bo nadwyżka obrotów da impuls do przodu. Zbyt niskie podniesienie obrotów zadziała w druga stronę. W obu przypadkach momentowi zmiany biegu będzie towarzyszył stuk, bo obroty sprzęganych elementów nie będą wyrównane. Celowo nie używam tutaj terminów: wałek sprzęgłowy, wałek zdawczy, itp, bo nie jest to niezbędne dla naszego wywodu o zmianie biegów, a wiem że czyta to wielu niemechaników. Ktoś dociekliwy powie że coś nie gra, bo wciśnięcie sprzęgła rozłącza napęd i operowanie gazem nie będzie miało wpływu na obroty elementów skrzyni biegów. Nie całkiem... Sprzęgło mokre, w jakie wyposażono większość motocykli, ma zdolność do ciągnięcia, czyli przenoszenia niewielkiego momentu obrotowego mimo wciśnięcia klamki. Otóż olej w którym pracują tarcze sprzęgłowe, charakteryzuje się pewną lepkością. Skutkiem tego dodanie gazu w momencie zmiany biegu (mimo wciśniętej klamki sprzęgła) powoduje rozpędzenie tych elementów skrzyni których obroty mają wzrosnąć dla łagodnego zapięcia niższego biegu. Kiedy to się dzieje? Wtedy, gdy element zwany wodzikiem już wypiął wyższy bieg, a jeszcze nie zapiął niższego. Dzieje się to na odcinku nie większym niż 1/4 skoku dźwigni biegów. Właśnie wtedy dodanie gazu zapewnia cichą i łagodną zmianę w dół. Wspominałem o szarpnięciu, które jest niepożądane. Otóż prawidłowe operowanie gazem pozwala na używanie sprzęgła także podczas redukcji, w czasie poniżej sekundy, bez cienia szarpnięcia. Czyli nasuwa się wniosek że nie może być przytrzymywania sprzęgła. Klamkę wciskamy i puszczamy bezzwłocznie. Proszę jednak nie mylić puszczania bezzwłocznego, ze "strzelaniem ze sprzęgła". Mimo, że mamy sekundę na całą operację, to ruch klamki ma być szybki lecz miękki, spokojny. Klamkę sprzęgła odprowadzamy szybko lecz spokojnie, łagodnie. Wbrew pozorom, sekunda to bardzo dużo czasu, szczególnie gdy wciskamy klamkę nie do końca. Każdy użytkownik motocykla ma w pamięci mięśniowej lewej dłoni moment gdzie sprzęgło się skleja, czyli zaczyna przenosić napęd. Wykorzystujemy to przecież przy ruszaniu z miejsca, gdzie pierwsza faza puszczania klamki przebiega szybko, bo dłoń "wie" gdzie ma klamkę przytrzymać, gdzie znajduje się tzw. półsprzęgło. Czyli wciskamy klamkę tylko do rozłączenia napędu, nie dalej. Wtedy okaże się że sekunda wystarcza z powodzeniem.

Redukcja do przyspieszania
Dotychczas mówiłem o redukcji podczas zwalniania. Czy to będzie dojeżdżanie do miejsca zatrzymania, i wytracanie prędkości jedynie przez hamowanie silnikiem, czy też zrzucanie biegów w trakcie hamowania - nie ma większej różnicy. Procedura zmiany biegu w dół, zmienia się nieco jezeli redukujemy dla lepszego przyspieszenia. Wszystko rozchodzi się o prace gazem. Dotychczas, omawiając redukcję podczas zwalniania, mówiłem że puszczeniu sprzęgła po zapięciu biegu ma towarzyszyć spadek obrotów silnika. Czyli gaz ma być odjęty do zera, żeby obroty spadały. Natomiast zmiana w dół, dla przyspieszania przebiega bez odjęcia gazu po zapięciu biegu. Czyli wygląda to następująco:
- stopa dotyka i wy... (bez zmian),
- wciśnięciu klamki sprzęgła towarzyszy dodanie gazu... (bez zmian),
- zwiększenie nacisku na dźwignię biegów powoduje zmianę biegu gdy obroty rosną... (bez zmian),
- puszczeniu sprzęgła towarzyszy dalsze dodanie gazu, wedle potrzeby.


Praca prawej ręki składa się z dwóch ruchów gazem:
- dodanie gazu w pierwszej fazie, dla podniesienia obrotów do właściwych dla zapinanego niższego biegu,
- dalsze dodanie gazu dla uzyskania żądanego przyspieszenia (na ile maszyna pozwoli).
NIE MA ODJĘCIA GAZU, ANI PRZED, ANI PO REDUKCJI

Doprowadzenie do perfekcji zmiany biegów w górę i dół, gdzie użycie sprzęgła jest niezauważalnie krótkie, pozwala na jazdę całkowicie bez sprzęgła. Idealne "wpasowywanie" się obrotami silnika, czyli bezbłędna praca gazem, pozwalają unikać szkodliwych udarowych obciążeń skrzyni, które oznajmiane są wspomnianymi wyżej stukami i trzaskami. Pamiętajmy, że umiejętna zmiana biegów bez sprzęgła mniej szkodzi skrzyni, niż nieumiejętna ze sprzęgłem. Jednak jest to technika, która powinna służyć nam awarynie, np. w razie zerwania linki, gdy musimy kontynuować jazdę.

Co to jest hamowanie silnikiem?
Często spotykam się z pytaniami o hamowanie silnikiem, a potem w trakcie rozmowy okazuje się że pytający nie wie o co naprawdę chciał spytać. Gdzieś dzwonią... Bez urazy, będę wyjaśniał możliwie łopatologicznie.
Otóż hamowanie silnikiem ma miejsce zawsze wtedy, gdy odejmujemy gaz a sprzegło nie jest wciśnięte. Czyli wtedy gdy silnik przyczynia się do wytracania prędkości. Jeżeli wciśniemy sprzęgło i motocykl toczy się swobodnie, to za wytracanie prędkości odpowiadają tylko opory jazdy (toczenia, powietrza). Jeżeli przy wciśniętym sprzęgle użyjemy hamulca, to obok wspomnianych oporów jazdy, hamulec przyczynia się do wytracania prędkości. W porównaniu do oporów jazdy, na hamulec mamy jakiś wpływ. Jeżeli zaś odejmiemy gaz (zamkniemy przepustnice) przy puszczonym sprzęgle i zapiętym biegu, to hamujemy silnikiem. Hamulce nie przeszkadzają hamowaniu silnikiem i odwrotnie. Teraz o skuteczności hamowania silnikiem. Otóż moment hamujący silnika jest tym bardziej odczuwalny, im niższy bieg mamy w danej chwili zapięty. W skrajnych przypadkach może dochodzić do utraty przyczepności tylnego koła, czemu ma zapobiegać montowane od niedawna w niektórych maszynach sprzęgło antyhoppingowe. Pamiętajmy, że hamulce pełnią funkcję podstawową, zaś silnik jedynie im pomaga.


Źródło : www.kulikowisko.pl

[ Dodano: 17-03-10, 20:04 ]
Jazda z pasażerem – instruktaż

Większość motocykli przeznaczonych jest do jazdy we dwoje, co sprawia wielką przyjemność, lecz nie zawsze jest to łatwe i przewidywalne jakbyśmy chcieli. W wielu sytuacjach okazuje się, że dwie osoby na jednym motocyklu to wyzwanie dla kierowcy, szczególnie gdy pierwszy raz zabiera ”plecaczka” na przejażdżkę.

Co musimy wiedzieć jako kierowca, by móc bezpiecznie wozić pasażerów?

Przede wszystkim, nie zabieramy na tylne siodełko osób przypadkowych, nieodpowiednio ubranych, nietrzeźwych lub robiących wrażenie przyjęcia środków odurzających. Brak stosownego ubioru i zapiętego pod brodą kasku grozi tragedią w razie wypadku, zaś zachowanie pijanego lub naćpanego pasażera może być jego bezpośrednią przyczyną. Wobec osób które są sprawne i przygotowane do jazdy, lecz pierwszy raz będą wiezione, kierowca ma obowiązek udzielenia instrukcji zachowania się.

Instrukcja:
- Pasażer siada na motocykl i zsiada z niego tylko za wiedzą kierowcy. Niedopuszczalne jest wsiadanie i zeskakiwanie „z niespodzianką”, gdyż w pierwszym przypadku łatwo o przewrócenie niewprawionego kierowcy wraz z motocyklem, zaś w drugim zdarza się pociągnięcie pasażera po jezdni gdy kierowca postanowi ruszyć – skutki łatwo sobie wyobrazić…

- Pasażer trzyma nogi na podnóżkach i nie bierze udziału w utrzymywaniu równowagi na postoju. Tylko kierowca dba o utrzymanie maszyny w pionie gdy maszyna stoi. Pasażer trzymający stopy na jezdni – mimo dobrej woli – może poważnie przeszkadzać w tak trywialnej czynności jak włączenie pierwszego biegu, gdyż odruchowo nie będzie pozwalał na przechył w prawo dla odciążenia lewej nogi kierowcy. Podobnie w drugą stronę – kierowca będzie miał kłopot ze skorzystaniem z tylnego hamulca podczas ruszania na wzniesieniu, gdyż tak samo będzie przez pasażera odebrany przechył w lewo dla odciążenia prawej nogi (hamującej) – podparcie przeciwdziałające przechyłowi celowo inicjowanemu przez kierowcę.

- Trzeba omówić sposób trzymania się pasażera rękami. Niedopuszczalne jest trzymanie oburącz z tyłu, za uchwyt za kanapą. Takie trzymanie grozi wyłamaniem barków, w razie gwałtownego ruszenia i desantowania pasażera saltem w tył nad lampą. Tylne uchwyty służą do trzymania się jedną ręką – wyłącznie. Co drugą górną kończyną? Można oprzeć ją o bak lub trzymać kierowcę w pasie. Nie wolno trzymać za bark kierowcy, gdyż grozi to przypadkowym oddziaływaniem na kierownicę, czego ewentualnych skutków nie trzeba przytaczać… Dobrym pomysłem, szczególnie gdy kierowca i pasażer siedzą blisko siebie, jest trzymanie kierowcy za biodra oburącz.

- Ważne jest uprzedzenie pasażera o przechyłach występujących na zakrętach, gdyż nie dla każdego laika jest to oczywiste. Przede wszystkim pasażer nie może odchylać się na boki względem kierowcy, czyli jest jego cieniem. Odchylanie się do pionu, utrudnia kierowcy prowadzenie motocykla po żądanym torze jazdy. Jeżeli motocykl prowadzi osoba nieobyta z odważnym i świadomym stosowaniem przeciwskrętu, łatwo o wypadek. Jakiekolwiek wiercenie się pasażera jest niedopuszczalne, zwłaszcza gdy załoga nie jest zgrana i doświadczona w bojach ulicznych. Przed ruszeniem pasażer powinien wygodnie się usadowić i w takiej pozycji cierpliwie pozostać podczas jazdy. Nie zawsze jednak jest wygodnie i chce się poprawić cztery litery na kanapie, ale nie róbmy tego bez wiedzy kierowcy i na zakręcie - poprawiamy się po uprzedzeniu kierowcy i na prostym odcinku drogi.

- Hamowanie. Naturalne będzie w wielu motocyklach, że podczas hamowania pasażer będzie miał tendencje do zjeżdżania na plecy kierowcy. Można temu przeciwdziałać przenosząc ciężar ciała bardziej na podnóżki (pasażer) i ściśnięcie kierowcy udami. Najechanie rozkrokiem na kierowcę nie jest przyjemna dla żadnej ze stron, ponadto ma negatywny wpływ na zachowanie się maszyny w ruchu.

- Pokonywanie nierówności
– dobry pasażer to taki, który bierze czynny udział w przejeżdżaniu progów i innych poprzecznych atrakcji. Nie na wszystkich motocyklach, lecz na wielu na pewno, kierowca ma możliwość wspomagania zawieszenia podczas pokonywania nierówności. Polega to na przechodzeniu do półsiadu (oderwanie siedzenia od kanapy) i pracy nóg ugiętych w kolanach dla uniknięcia dobicia zawieszenia. Nie wymagajmy tego od początkującego pasażera, lecz w miarę zdobywania doświadczeń we dwoje, staramy się by pasażer pracował nogami na wertepach tak samo jak kierowca. Jadąc z niedoświadczonym plecaczkiem, pokonujmy nierówności wolniej i płynniej, aby zawieszenie nie dobijało.

- Manewry przy prędkościach niewielkich, np. jazda w korku lub zawracanie na wąskiej ulicy są o wiele trudniejsze z pasażerem, o czym przekonało się wielu motocyklistów podejmujących takie wyzwania. O ile przy prędkości zapewniającej samostabilność* jednośladowi, pasażer ma stosunkowo niewielki wpływ na tor jazdy, szczególnie gdy się nie wierci i trzyma udami kierowcę, o tyle prędkości manewrowe sprzyjają zataczaniu się maszyny i jeździe wężykiem, na którą w korku nie ma miejsca. Przy prędkościach manewrowych, pasażera obowiązuje szczególna dyscyplina, czyli mocniejszy dosiad (złapanie udami bioder kierowcy) i całkowity zakaz ruchów tułowia. Pasażer ma po prostu połknąć kij i w mocnym dosiadzie cierpliwie czekać na pokonanie korka lub innego miejsca gdzie nie ma miejsca na utratę zamierzonego toru jazdy.

Najważniejsza rzecz przed startem z debiutującym/nieznanym pasażerem: nie wolno popisywać się jazdą agresywną i brawurową, bo można przez tak nieodpowiedzialne zachowanie skutecznie zrazić do motocykli pasażera/pasażerkę.

* Samostabilność motocykla występuje po przekroczeniu pewnej prędkości, dla Suzuki GS500 to ok. 20 km/h, kiedy to jednoślad porusza się w równowadze samodzielnie, bez ingerencji kierowcy. Poniżej tego progu, wymagana jest aktywność kierowcy dla utrzymania równowagi, czyli praca kierownicą i balansem ciała. O uzyskaniu prędkości zapewniającej samostabilność można mówić wtedy, gdy po puszczeniu kierownicy sprawny motocykl samodzielnie utrzymuje tor jazdy po prostej.

Źródło: www.kulikowisko.pl

Mam nadzieję,że przed nadchodzącym sezonem komuś to uratuje dupę albo chociaż zdarte jajka ;)
Ostatnio edytowano środa, 17 marca 2010, 20:06 przez PozytywnieZakreconyWariat, łącznie edytowano 3 razy
"Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych ktorzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,majac przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci"
Avatar użytkownika
PozytywnieZakreconyWariat
 
Posty: 473
Dołączył(a): niedziela, 5 kwietnia 2009, 10:11
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Technika jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron