15.06.19 Dzień I
Mimo przeciwności losu i komplikacji w przygotowaniu motocykli do podróży, wyruszyliśmy przed czasem. Tym razem we Trzech obraliśmy kierunek na Terespol. Niespełna 100 kilometrów od domu Wojtek zasygnalizował brak sprzęgła. Zaplecze narzędziowe pozwoliło nam rozebrać motocykl i postawić szybką diagnozę. Pekł uchwyt uchwyt linki od strony silnika. Uprzejma, starsza pani w pobliskim sklepie odzieżowym, wskazała miejsce, gdzie mogą nam pomóc. Właścicielem warsztatu okazał się motocyklista, który pospawał nam uszkodzony element. "Motocyklisci powinni sobie pomagać" - takie były jego słowa. Podziękowaliśmy i wróciliśmy składać Suzuki. Zatrzymała się przy nas większa grupa motocyklistów jadąca na zlot BMW w Okunince. Pełni podziwu naszego zaplecza stwierdzili, że skrzynka z narzędziami pozwala niejednokrotnie kontynuować jazdę. "Assistance" to nie wszystko. Ze sprzęgłem pracującym jak w dniu zakupu przez pierwszego właściciela, pojechaliśmy dalej. Omijając konwój niemieckich kamperów, ustawiliśmy się tuż przed szlabanem w zacienionym miejscu, chroniącym przed żarem lejącym się z nieba. Podczas kontroli, polscy pogranicznicy podzielili się wiedzą na temat sposobów sprawdzania pojazdów, tabliczek znamionowych oraz ciekawych sytuacji ze swojej pracy. Stojąc w kolejce na moście nad Bugiem do Białoruskiej odprawy, marzyliśmy, by wskoczyć do rzeki płynącej pod nami. Poszło sprawniej niż się spodziewaliśmy. Po 2,5 godziny kleiliśmy kolejne flagi na kufry. Tutejsze drogi pozytywnie nas zaskoczyły. Są szerokie i równe. Ruch jest symboliczny, brakuje tu tylko zakrętów. Kierując się na polecaną przez kolegę Eliasza kwaterę, przypadkiem wylądowaliśmy u sąsiada z naprzeciwka. To był szczęśliwy traf. Właściciel gospodarstwa skierował nas do pobliskiego sklepu, by uzupełnić płyny. Każdy z nas nakręcił na licznik kolejne ponad 40 kilometrów. Po powrocie zostaliśmy poczęstowani zimnym chłodnikiem. Cisza, spokój, lokalne ПИВО - kończymy dzień z nadzieją na kolejne, pozytywne przygody.